Zamek na lodzie

Pod zamkiem moim w słońcu popękały lody!

Chwila, a runie wszystko, szamocząc się z losem!

Anioł-Stróż z długą twarzą, jak ministrant młody,

odmawia zdrowaśmarie, pociągając nosem.

 

Diabeł zobaczył, krzyknął: na ratunek gońmy!

Lecą, jak sadze czarni, hałaśliwie, butnie,

podparli, ustawili, przyklepali dłońmi –

i roześmiali się do mnie – poczciwie – przesmutnie…