Może jeszcze potrafię, z właściwą zwierzętom
Słodyczą bierną i ciemną,
Patrzeć – jak one, pełne zaniedbanych pragnień –
W błękity nieba przede mną.
Może jeszcze potrafię, w łagodnej ocenie,
Świat od miłości odróżnić
I pochwalić naiwny majestat stolicy,
Pyszniącej się w pustce, w próżni…
Może potrafię kochać sercem obojętnym
Łódź, która w dal mnie wywozi,
Ze śladem wody na dnie i piasku z zatoki…
Nic to, jeśli porywczo, muzykalnie, wonnie,
Napadnie mnie świat szeroki!
Wyzutemu z wszystkiego sercu – i cóż grozi?