Zawód w miłości

Okrucieństwo Natury, ten zarzut surowy,

Lecz słuszny, choć go serce z rozpaczą odgania,

Ten błąd wieczny, tyrański, wyrodnej urody,

Niepokoi mnie nocą, aż się gwiazdy mącą,

Zmieniając konstelacje w znaki zapytania.

 

I nie cieszy mnie więcej róża, winogrono,

Rzewna zieleń majowa czy jesienne złoto.

Smutna jestem jak córka, której dowiedziono,

Że jej matka, rodzona, kochana gorąco,

Jest czarnym charakterem, okrutną istotą.