Sonet III – Do Naświętszej Panny

Panno bezrówna, stanu człowieczego

Wtóra ozdobo, nie psowała w której

Pokora serca ni godność pokory,

Przedziwna Matko Stworzyciela swego!

 

Ty, głowę starwszy smoka okrutnego,

Którego jadem świat był wszystek chory,

Wzięłaś jest w niebo nad wysokie chory,

Chwalebna, szczęścia używasz szczyrego.

 

Tyś jest dusz naszych jak księżyc prawdziwy,

W którym wiecznego baczymy promienie

Miłosierdzia, gdy na nas grzech straszliwy

Przywodzi smutnej nocy ciężkie cienie!

 

Ale [Ty] zarzą już nam nastań raną,

Pokaż Twego słońca światłość żądaną.