Młot na Czarownice

Ledwie wyszepta wiatr przez okiennice   

Topolich puszków œwietlisty różaniec – 

Wstaję żołnierzem na wysoki szaniec,

Trzpieniem umacniam Młot na Czarownice.

 

Szpice wystawiam, którš pierw pochwycę?

Potem sam ruszam w białych falban zamieć,

Jak na Danae spadł złoty Zesłaniec,

Ulewš smaga Młot na Czarownice.

 

Gdy diabeł głodny, trzeba sycić diabła,

Zwłaszcza wœród tiulów łškowej poœcieli,

Gdzie diabłom smutno, że byli Anieli,

 

A tak się łatwo w gorycz obsunęli,

Jakby œlepota ich nagła dopadła.

 

O, jakże pięknie mi wiedŸma pobladła!