Pociecho moja ty – księżniczko

Pociecho moja ty, książeczko,

pociecho smutna;

nad małą siedzę schylon rzeczką,

z wód igrające falą dziecko,

żal mroku skrada się zdradziecko

nad łąkę, rzeczkę, nad mój strumień,

w duszącej mgle nieporozumień

zapada noc okrutna.

 

Pociecho moja, straszna nocy,

pociecho smutna;

nad wielką siedzę schylon rzeką,

wód pędem chyżym fale cieką,

wiary potęga rośnie w mocy,

nad rzeką, łąką, nad polami,

nad borów rzeszą, nad mrokami

noc gaśnie w zorzach,

w świtach, błyskach,

i słońce wstaje na przestworzach,

słoneczna moc okrutna.

 

Pociecho moja, dniu słoneczny,

pociecho smutna;

nad morza siedzę fal roztoczą,

wiara nade mną w niebios kręgu,

widzę te fale wód, jak biega

we sprzęgu wałów, w brył rozprzęgu

w górę się piętrzą, w doły legą,

jak nowe fale z nagła kroczą,

a jedna dola im okrutna.

 

Pociecho moja, księgi moje,

schylony w karty księgi patrzę,

od kart tych patrzę w wód rozwoje,

z ksiąg karty rzucam w fale twoje,

o morze, morze, wód olbrzymie,

a tylko fal powrotne rzuty,

w czas wód rozgwaru, w wód skłębieniu,

na brzeg rzucają, kędy siedzę,

z ksiąg, co przepadły w zapomnieniu,

wydarte z kart tych moje imię,

nic więcej, tylko własne imię.

Znikąd okrętu, znikąd łodzi,

a rośnie fala powodzi,

ha! tam! – jest łódź! – tam – ktoś – przewodzi,

tam, na dalekim kresie,

o, bliżej, bliżej, już – fala go niesie,

to nie powódź – to przypływ – wał bije,

jęk skargi – ha! mordują – orkan wyje – – –

Gdzie łódź?! czy fala schłonie ją okrutna -?

o księgo – – oczy patrzą – w wód roztoczy,

o księgo – serce – oczy,

pociecho smutna.

 

 

 

Stanisław Wyspiański

dnia 1-ego marca 1905