Drugi wiersz o św. Mikołaju

Święty Mikołaj z siwą brodą,

Co rok do dziatwy schodzi małej;

Dwaj go chłopczyki z boku wiodą,

Jeden z nich czarny, drugi biały.

 

Ten, który gwiazdką złotą świeci,

I licem cudnie rozjaśnionem,

Jest wszystkich dobrych, grzecznych dzieci,

Aniołem stróżem i patronem.

 

Najmilszy z wszystkich cherubinek,

Szczodrze je darzy podarkami:

Ma śliczne lalki dla dziewczynek,

Dla chłopców książki z obrazkami.

 

I mówi do nich Anioł biały:

(A święty głos, co idzie z nieba),

„Trudno się bawić przez dzień cały,

O książce też pomyśleć trzeba.

 

Ucz się więc dziatwo, błagam ciebie,

Oświecaj umysł nauk zorzą,

Bo wszak osiołki, nawet w niebie,

Za karę wodę w beczkach wożą!”

 

Zato ten drugi z lewej strony,

Co to ma różki jak koziołek,

Na buzi taki zasmolony,

To jest djabełek nie Aniołek.

 

Jeżeli dzieci nie umieją,

Powtórzyć dobrze słów paciorka,

To na każdego on koleją,

Dobywa długą rózgę z worka…

 

Lecz że tu niema brzydkiej dziatwy,

Bo ta gdzieś w kącie kozy pasie:

Więc go odprawim w sposób łatwy:

Ruszaj że sobie precz, brudasie!

 

A ty złocisty nasz Aniele,

Spraw, niech się dziatwa dobrze bawi,

Daj zdrowia, szczęścia dziatkom wiele,

I niech im Pan Bóg błogosławi!