Pożegnanie ptasząt

Puchowe łoże,

Usłał śnieg biały;

Ptaszki za morze,

już odleciały.

 

Już srebrne płatki,

Kryją dąbrowę;

Ptaki i kwiatki,

Bywajcie zdrowe !

 

Pomnę — na wiosnę,

Ptaszkowie leśni,

jakże radosne,

Brzmiały tu pieśni !

 

A dziś szczebioty,

Umilkły wasze;

jesienne słoty,

Biją w poddasze.

 

Wicher wygrywa,

Żałobne pienia,

I groźnie zrywa,

Wasze schronienia…

 

Roznosi słomki,

Z gniazd oderwane,

I burzy domki,

Przez was stawiane.

 

Ale ja na to,

Poradzę sobie;

Już na lato,

Gniazdko wam zrobię.

 

Śliczne z pudełka,

Gniazdeczko nowe,

Do okien szkiełka,

Dam kryształowe.

 

A gdy ujrzycie,

Rąk moich dzieło:

To się zdziwicie,

Skąd się tu wzięło?

 

Bo ja was lubię,

Za śliczne pienia;

Ja was nie gubię,

Miłe stworzenia!

 

Ja was nie łowię,

W sidełka skrycie;

Ja was, ptaszkowie,

Kocham nad życie!

 

Tylko złe dziecię,

Szkodzi ptaszynie;

A ja wam przecie,

Krzywdy nie czynię!