Równianka

Otóż i znowu zakwita wiosna,

Darząc majowym promieniem słonka,

A pieśń oracza dźwięczna, radosna,

Łączy się razem z piosnką skowronka.

 

Cichy i wonny powiew wietrzyka,

Łagodnem tchnieniem trawkę kołysze.

A nuta smętna piewcy słowika,

Majowej nocy przerywa ciszę.

 

Pod starą lipą, w dali na błoni,

Strumyk się jasnym pierścieniem wije,

Nad nim fiołek miluchnej woni,

Bratki i śnieżne kwitną lilije.

 

Kiedy po kwiaty biegnę porankiem,

By w nie przystroić ołtarz Maryi,

To tylko takim cieszę się wiankiem,

Który jest splecion z bratków, z lilii:

 

Kiedy fiołek zdobi go wkoło,

Piastując rosy perełkę w łonie,

Wtenczas radosny, nucąc wesoło,

Kornie promienne zdobię Jej skronie.

 

Mały podarek!… Lecz mi się zdawa,

Że w skromnej dani wiosenne kwiatki,

Przyjmię Królowa Niebios Łaskawa,

Chętnem uczuciem najlepszej Matki.

 

Poranny zwiastun chwili radosnej,

Cieniem majowych trawek spowity,

Wonny, jak powiew rozkosznej wiosny,

Barwny, jak czyste niebios błękity

 

Fjołek, co uczuć skromnych obrazem,

Z bieluchnem kwieciem lilji zebrany,

Jakże się cudnie wydaje razem,

Onej przeczystem tchnieniem owiany!

 

O! jak to miłe są owe bratki

Złączone z sobą w zgodzie niewinnej!

Dziatwo! te drobne pól naszych kwiatki,

To wzór miłości waszej rodzinnej!

 

     * * *

 

Tych uczuć świętych, w życia poranek,

Związujcie drobne kwiateczki!

Które wam dzisiaj na skromny wianek

Przynoszę, miłe dziateczki!