Pan Cogito i wyobraźnia

Pan Cogito nigdy nie ufał 

sztuczkom wyobraźni 

fortepian na szczycie Alp 

grał mu fałszywe koncerty 

nie cenił labiryntów 

sfinks napawał go odrazą 

mieszkał w domu bez piwnic 

luster i dialektyki 

dżungle skłębionych obrazów 

nie były jego ojczyzną 

unosił się rzadko 

na skrzydłach metafory 

potem spadał jak Ikar 

w objęcia Wielkiej Matki 

uwielbiał tautologie 

tłumaczenie idem per idem 

że ptak jest ptakiem 

niewola niewolą 

nóż jest nożem 

śmierć śmiercią 

kochał 

płaski horyzont 

linię prostą 

przyciąganie ziemi 

Pan Cogito będzie zaliczony 

do gatunku minores 

obojętnie przyjmie wyrok 

przyszłych badaczy litery 

używał wyobraźni 

do całkiem innych celów 

chciał z niej uczynić 

narzędzie współczucia 

pragnął pojąć do końca 

– noc Pascala 

– naturę diamentu 

– melancholię proroków 

– gniew Achillesa 

– szaleństwa ludobójców 

– sny Marii Stuart 

– strach neandertalski 

– rozpacz ostatnich Azteków 

– długie konanie Nietzschego 

– radość malarza z Lascaux

– wzrost i upadek dębu 

– wzrost i upadek Rzymu 

zatem ożywiać zmarłych 

dochować przymierza 

wyobraźnia Pana Cogito 

ma ruch wahadłowy 

przebiega precyzyjnie 

od cierpienia do cierpienia 

nie ma w niej miejsca 

na sztuczne ognie poezji 

chciałby pozostać wierny 

niepewnej jasności