Nie śmiej się z nich…

Nie śmiej się z nich. Nie wolno. Nie drwij. Bo to boli.

To przecież tacy biedni, tacy mali ludzie…

To kąkole i chwasty na bezpłodnej roli.

Nie wiń ich. Mają dusze. I też żyją w trudzie. 

 

A czyś widział ich dumę? Każdy z nich wszak sądzi,

Że jest wyższy od ciebie. Nie masz w nich pokory.

Ale niech sobie myśli. Pokój z nimi. Niech błądzi.

To człowiek biedny, mały. Może zły i chory. 

 

Och, nie śmiej się z biedoty! Bo serce mi ranisz!

Bo mi twa każda drwinka, jak im, w duszę wrasta.

Wiedz, że daremnie, bracie, tych maluczkich ganisz:

Przyjdzie do nich – pić z nimi – smutny Chrystus Miasta.