Krzyż mieliście na piersi, a brauning w kieszeni
Z Bogiem byli w sojuszu, a z mordercą w pakcie
Wy, w chichocie zastygli, bladzi, przestraszeni.
Chodźcie, głupcy, do okien – i patrzcie! i patrzcie!
…Przez serce swe na wylot pogrzebem przeszyta,
Jak Jego pierś kulami, niech widzi stolica
Twarze wasze, zbrodniarze – i niech was przywita
Strasznym krzykiem milczenia żałobna ulica.