Ach, powiedz!

Ach, powiedz, powiedz! jaki Bóg 

W nadziemskie ubrał cię szaty, 

Abyś w piękności zbrojna łuk 

Zburzyła promienne światy? 

 

Ach, wobec ciebie nie ma nic! 

Ty łamiesz prawa odwieczne, 

I przed jasnością twoich lic 

Promienie gasną słoneczne. 

 

Niebiosa, ziemia, błękit wód, – 

Wszystko przepada i ginie, 

Gdy ty w piękności zbrojna cud 

Stajesz na światów ruinie. 

 

Olśniewasz wszystkie światy trzy 

Białością swojego łona, 

Rozkoszy dreszczem ziemia drży, 

Kiedy obnażysz ramiona. 

 

Z ust twoich pijąc słodycz róż, 

Z pragnienia umrzeć by trzeba, 

 

Ich ogień wstrząsa światem dusz 

I pali najwyższe nieba. 

 

A któż z śmiertelnych może znieść 

Twą piękność w całym rozkwicie? 

Kto może oddać tobie cześć 

I jeszcze zachować życie? 

 

Kto może myślą pieścić skroń, 

Twych włosów bawić się splotem, 

Kto pić namiętną może woń 

I jeszcze nie umrzeć potem? 

 

Tak jak konwalii biały kwiat

Usycha na twoim łonie, 

Tak każdy zginąć byłby rad 

Z uśmiechem szczęścia przy zgonie. 

 

Lecz widząc ciebie, odejść znów 

W samotne ziemi obszary… 

Na te męczarnie nie ma słów, 

I nie ma straszniejszej kary! 

 

Więc powiedz, powiedz! jaki Bóg 

Zrobił cię światów królową?… 

Bo ja chcę umrzeć u twych nóg, 

Byś mnie wskrzesiła na nowo!