Apostrofa

Plotkarze, malkontenci, szczwacze i pyskacze. 

Do was kieruję słowa chłoszczące i gniewne! 

– Kazano mu tak pisać – powiecie zapewne. 

Tak! Serce mi kazało. Nie mogę inaczej. 

 

jak dłonią kształt przedmiotów poznaje niemowlę. 

Zanim oko i rozum określi je ściślej, 

Tak ja w spóźnionych latach poznałem kształt myśli. 

Która tworzy w stulecia biegnącą budowlę. 

 

Patrzę. Nie jestem ślepy. I głuchy nie jestem. 

Słyszę kroki historii, widzę wielki przełom, 

Który wzrastać pozwala narodom i dziełom 

I pieśnią odnowioną grzmi jak manifestem. 

 

A wy, pragnący wszędzie upiec własną pieczeń, 

Cóż wy poblakłym bielmem dojrzeć potraficie? 

Chyba kęs onegdajszy w rozbitym korycie – 

Pokarm dawnych ujadań i nowych złorzeczeń. 

 

Już dość ma Europa was i waszych waliz, 

Waszego plotkarskiego po świecie nieróbstwa. 

Więc tu siejecie zamęt i płodzicie głupstwa. 

Szkalując tych, co w znoju buduią socjalizm. 

 

Ślina wasza wytryska jak zatruty strumień – 

Pełno was po kawiarniach, w kuluarach, w maglach. 

Brniecie ślepi i głusi. Czas was nie przynagla, 

Włóczędzy bezdziejowi na bezdrożach sumień. 

 

A tutaj w dal strzelają trasy jak rakiety, 

Mózg ludzki ustokrotnia siłę rąk i maszyn, 

Pieśń wolną na antenach porozwieszał Raszyn, 

Twardą dłoń robotnika ściska dłoń poety. 

 

Pędzi Plan Sześcioletni, wali w przyszłość sztormem, 

Zmiecie śmiecie i z waszą rozprawi się zgrają. 

Przyjdą wnuki, prawnuki i szczęście poznają 

Dzięki tym, którzy dzisiaj przekraczała normę.