Ból zasnął

Ból zasnął we mnie już z cicha, 

Jak dziecię krzykiem zmęczone; 

Łzy na dno duszy kielicha 

Spływają niepostrzeżone. 

 

Wszystkie żywota gorycze 

Zamknąłem w sercu jak w grobie; 

Niech drzemią w nim tajemnicze. 

Nie mówiąc światu o sobie. 

 

Lecz jeszcze męczarnia cudza 

Łzę wydobywa spod powiek, 

Do gorzkiej myśli pobudza 

Przybity rozpaczą człowiek. 

 

Jęk, który w ciemnościach słyszę, 

Paląca nędzarzów skarga, 

Jeszcze przerywa mi ciszę 

I żalem pierś moją targa. 

 

A nie tych żal mi najbardziej, 

Co cierpią niezasłużenie: 

Ci, jako rycerze twardzi, 

Znieść mogą każde cierpienie: 

 

Ci, chociaż los ich przygniata, 

Chociaż nieszczęścia dłoń kruszy, 

Mają współczucie od świata 

I spokój własnej swej duszy. 

 

Lecz żal mi tych, którym cięży 

Poczucie spełnionej winy, 

Co w sercu noszą kłąb węży 

I cierpią z własnej przyczyny. 

 

Takiej boleści posępnej 

Najsilniej wstrząsa mną echo… 

Gdyż w mrok ich duszy występnej

Nie można zstąpić z pociechą.