Chłopca mego mi zabrali…

Chłopca mego mi zabrali. 

Matulu!

W świat daleki go pognali,

A ja za nim umrę z bólu –

Dałam na mszę sznur korali,

Niechaj Pan Bóg go ocali, 

Matulu!

 

Do szeregu poszedł z bronią. 

Mój Boże!

Tam śmierć pewna – poszedł po nią.

Miłość moja nic nie może

Ani łzy go nie zasłonią

Przed zawistnej śmierci dłonią. 

Mój Boże!

 

Nie pytają o to wrogi. 

Kto ginie.

Czy jest sercom ludzkim drogi?

Czy płacz siostry za nim płynie?

Czy umiera matka z trwogi.

Kiedy pyta śmierci srogiej: 

Kto ginie?

 

Na kulami zaoranej. 

Na roli.

Ma paść we krwi mój kochany…

Czyliż na to Bóg pozwoli.

By samotnie ginął z rany

Z dala swoich – na zasianej 

Krwią roli?

 

Spojrzyj na nas, Ty Panienko 

Przeczysta!

I nad serca mego męką

Ty się zlituj, o gwiaździsta

Niebieskiego dnia jutrzenko!

Osłoń jego swoją ręką, 

Przeczysta!