Dwa anioły

Dwa anioły spotkały się w locie,

Ponad ziemia, wśród błękitnych mórz

Jeden płynął w purpurze i zlocie

Miał wejrzenie jakby rannych zórz,

 

Diugi w czarnych aksamitach tonął,

Łez brylantem świecił jego wzrok –

A na głowie wieniec z gwiazd mu płonął

I rozjaśniał nieskończony mrok

 

“Wracam z ziemi – rzeki pierwszy z aniołów –

Gdziem w ogrodzie życia kwiaty siał,

Rozdmuchiwał płomienie z popiołów

I przyśpieszał nowy rozkwit ciał

 

Tam widziałem, w ciemnej nieszczęść nocy,

Dwóch seic czystych krwawy z losem bój,

Dwojga istot gorzki ból sierocy,

Ich samotny, ciężki życia znój

 

Więc zbliżyłem dwie niedole z sobą

I miłości owiałem je tchem

A z dwóch smutków nad dawną żałoba

Szczęście rajskim wykwitnęło snem!”

 

Ja – rzekł drugi w gwiaździstej kolonie –

Wracam także z owych ziemskich pól,

Gdzie na chorych sercach kładłem dłonie…

I na zawsze koiłem ich hol.

 

Tam .spotkałem, pomiędzy innemi,

Jedną dusze szlachetna, bez plam –

l kochałem tego .syna ziemi,

Co pięknością dorównywał nam.

 

Lecz dojrzałem, że w żywota męce

Zaczął oliwiąc się… rdzy dostrzegłem ślad,

l strwożony, wyciągnąłem ręce,

By, padając, nie poplamił szat.

 

l miłością prowadzony czystą,

Jak najciszej zbliżyłem się doń…

Zarzuciłem zasłonę gwiaździstą…

I na sercu położyłem dłoń.

 

W mych objęciach on teraz bezpieczny,

Bo już władzy nie ma nad nim czas –

I zostanie w swej piękności wiecznej,

Nie dotknięty żadna, z ziemskich skaz”.