Gdy…

Gdy zielenić gaj się zacznie 

W majową pogodę,

Zaczynają się nieznacznia 

Budzić serca młode.

 

Gdy różowe kwiecia puchy 

Pokryją jabłonie,

Ktoś się skrada do dziewuchy, 

A ta cała płonie.

 

Gdy jabłoni kwiat opada, 

Kalina zakwita,

Przy dziewczynie chłopiec siada 

I o coś się pyta.

 

Gdy słowiczek pieśń wiośnianą 

Nuci ponad strugą,

Ukochany z ukochaną 

Rozmawiają długo.

 

Gdy się biały powój wije 

Około olszyny,

Oplatają chłopca szyję 

Rączęta dziewczyny.

 

Gdy na żniwo czas nadchodzi 

I żyta się bielą,

Przysięgają sobie młodzi, 

Że ich nie rozdzielą.

* * *

Gdy szron potem trawkę zwarzy, 

Zmarszczy listki suche,

Coś ojcowie radzą starzy, 

Jak wydać dziewuchę.

 

Gdy w cieplejsze ciągną światy 

Wędrowne bociany,

Wraca z niczym z ojców chaty 

Chłopiec ukochany.

 

Gdy upadną pierwsze śniegi, 

Dziewczyna rozpacza,

Bo przychodzą na przeszpiegi 

Swaty od bogacza.

 

Gdy nastaje dzionek krótki, 

Trzaska jeździec z bicza,

Ojciec wnosi kielich wódki, 

Zięcia grosz oblicza.

 

Gdy zmrożone staną rzeki, 

Ścięte w grube lody,

Z ciężkim sercem w świat daleki 

Rusza chłopiec młody.

 

Gdy pod śniegiem dyszą sioła, 

Smutnie wrona kracze,

W ślubnym wianku do kościoła 

Dziewczę jadąc płacze.