Jedna chwila

Zobaczyłem ją tylko na chwilę

I już pewnie nie ujrzę jej więcej: 

Dziwny los

W moich piersiach wstało pragnień tyle,

Moje serce zabiło goręcej 

Na jej głos.

 

A jednakże zostanę nieznany,

Nie wywołam żadnego wspomnienia, 

Ani łzy,

I nie wiedząc, czy byłbym kochany,

Nieziszczone uniosę pragnienia, 

Próżne sny.

 

Gdym ją ujrzał, myślałem, że ona

Przyjdzie do mnie, z anielskim spojrzeniem 

Zwróci twarz

I wyciągnie ku mnie swe ramiona

Mówiąc: “Jestem twoim przeznaczeniem – 

Wszak mnie znasz?”

 

I myślałem, że przed nią uklęknę,

I zawołam w nadziemskiej ekstazy 

Słodkim snie:

“Jesrem wszystkim, co dobre i piękne,

Ja cię kocham nad wszystkie wyrazy, 

Kochaj mnie!”

 

Lecz złudzenie moje krótko trwało,

Poszła dalej, zimno, obojętnie: 

Próżnom drżał.

Nie widziała, co się ze mną działo,

Nie przeczuła, żebym dla niej chętnie 

Życie dał.

 

I zniknęła, jak w sennym marzeniu,

A jam jeszcze w naszych uczuć wierzył 

Cichy ślub,

Bom w tym krótkim przelotnym widzeniu

Długie lata słodkich wzruszeń przeżył 

U jej stóp