Nie będę cię rwała

Nie będę cię rwała,

Konwalijko biała,

Bobyś ty na moje

Płochość narzekała.

 

Myślałabyś sobie,

Ze to na złość robię;

Rośnij więc szczęśliwie,

Gajom ku ozdobie.

 

Nie mam ja dziś komu

Kwiaty nieść do domu,

Nikt mi ich nie wyjmie

Z włosów po kryjomu.

 

Nie ma już sąsiada,

Co kwiaty wykrada;

Zdradziecki to chłopiec,

Ale słodka zdrada!

 

Pokąd nie przyjedzie,

Nic mi się nie wiedzie,

Bo wciąż tylko myślę

O młodym sąsiedzie.

 

I wszystko mnie nudzi,

Uciekam od ludzi,

Nawet zrywać kwiaty

Chętka się nie budzi.

 

Możesz więc w spokoju

Rosnąć tu przy zdroju,

Dziś minie nie przyjdzie

Z kwiecistego stroju.

 

Lecz gdy wróci luby

Zawrzeć ze mną śluby,

Wtedy, konwalijko,

Już nie ujdziesz zguby.