Pijąc Falerno

Dosyć łez, po co te smutki?

Czas się nareszcie rozchmurzyć!

Poranek życia tak krótki,

Trzeba go użyć.

 

Szczerością pewnie się zgubię,

Mimo to będę otwarty:

Dawniej kochałem… dziś lubię

Życie na żarty.

 

Com kochał?… Razem z miłością

Pamięć rzuciłem za okno,

A resztki wspomnień z radością

W kieliszku mokną.

 

Jeśli to miłość dziewczyny,

Więc, by ukarać niewierną,

Usiadłem na łonie Fryny,

Pijąc Falerno.

 

* * *

 

Jeśli to… lecz daj mi pokój

Z bezpłodną ojcowizn schedą,

Lepiej ty, Fryne, prorokuj

Bachiczne credo.

 

 

Rozkoszy stawmy ołtarze;

Pijacką miejmy bezczelność,

A może znajdziemy w czarze

I nieśmiertelność.

 

Zdziwim się, a przy wdzięczności

W piwnice pójdziemy rajskie,

Wybierać z beczek wieczności

Wina tokajskie.

 

Tymczasem do wniebowzięcia

Sposobiąc żądzę niezmierną,

W twoje się chylę objęcia,

Pijąc Falerno.

 

* * *

 

Winnice na grobach rosną,

A zatem z tych winogradów

Ożywiam wenę miłosną

Prochem pradziadów.

 

Życie nad śmiercią przeważa,

Bo taka istnienia kolej;

Wypijmy zdrowie grabarza…

Wina mi dolej!

 

Kto jeszcze nie przestał szlochać,

Ten pewnie z własnej swej winy

Nie może już pić… ni kochać

Ładnej dziewczyny.

 

Niech się więc kruszy przed niebem,

Gotując się in aeterno,

Pójdę za jego pogrzebem,

Pijąc Falerno.

 

* * *

 

Kto mi przerywa?… to duchy…

Znane mi kiedyś przed chwilą…

Brząkają w swoje łańcuchy,

Mówić się silą.

 

Chodźcie tu, moi najszczersi,

Grzać się miłością i winem,

Wszak nieraz piersią przy piersi

Byliśmy czynem.

 

Dziś wy cieniami marnemi,

Skrwawione chylicie usta,

Mnie zaś tu trzyma do ziemi

Dziewczyna pusta.

 

Więc klnijmy w pijanym szale

Opatrzność niemiłosierną…

W łeb sobie jutro wypalę,

Pijąc Falerno.