Ballada o starych portkach i glinianym świeczniku

A jeżeli żyć zamierzasz 

Bardzo długo i wygodnie 

Nie mieć zmartwień i kompleksów 

I wogóle czuć się zdrowy 

 

Musisz mieć psa, synka, świecznik

I poczciwe stare spodnie

I koszulę trykotową

A na zimę flanelową 

 

Pies i synek muszą umieć 

Pięknie bawić się ze sobą 

I rozumieć się tak dobrze 

Jakby znali wspólny szyfr 

 

Spodnie muszą stać na baczność

Kiedy je postawisz obok

Świecznik musi być gliniany

Bo żelazny zły ma wpływ 

 

Więc gdy będziesz miał zmartwienia

Lub przygnębią cię finanse

I gdy resztką sił przez miasto

Będziesz się do domu wlec 

 

To tam wskoczysz w stare portki

I w koszulę tak jak w pancerz

I zasłonisz się radarem

Dwóch płonących jasno świec 

 

I z tą chwilą się rozpocznie

Twój wspaniały odpoczynek

Wszystkie troski się oddalą

I rozpłyną się pomału 

 

Przyjdą żeby ich pogłaskać

Stary pies i mały synek

A za każdym pogłaskaniem

Będziesz dalszy od zawału 

 

A jeżeli masz ogródek

To wyjdziecie wszyscy razem

I na trawie rozścielicie

Stary, wysłużony koc 

 

I siądziecie by podziwiać

Najwspanialszy wynalazek

Wszystkich czasów – dobrą porę

Która się nazywa noc