Dziewczyna

I co ma – prawdę mówiąc – dziewczyna?

Kiepską posadę, trochę pretensji

Że tylko czasem chodzi do kina,

Bo za sam pokój – połowa pensji.

Bilet miesięczny, stołówka w pracy,

Listowny kontakt z ojcem i matką.

Czasem bywają u niej chłopacy

Ale do rana zostają rzadko.

Zbiera na płaszczyk, na parę butów,

Swetry zamienia czasem z Tereską.

W ogóle to ma mało atutów

A i te straci gdzieś przed trzydziestką.

W piątek dziewczyna parzy herbatę,

Robi kanapki w dużej ilości,

Nastawia bardzo kiepski adapter

I podniecona czeka na gości.

Przychodzi Jola, a może Ola,

I może Ala i pewnie Lala,

Jola ze sklepu, Ola z przedszkola,

Ala i Lala są ze szpitala.

Mieli przyjść chłopcy, ale nie przyszli,

Bez nich też fajnie jest, że o rany,

Bo można szczerze wymienić myśli,

Z tym, że niewiele jest do wymiany.

Dziewczęta ładnie szklanki wymyły

Pewnie za tydzień znów się spotkają…

Dziewczyna sobie przecina żyły

A socjolodzy się zdumiewają.

Trzeszczą od listów kąciki porad,

Dyskusje mnożą się na ekranie,

Ktoś na dziewczynie zrobił doktorat

I ktoś wygłosił o niej kazanie.

Uspokoiła się już rodzina,

I etat dano komu innemu,

Nikt nie wspomina: – Była dziewczyna!

Nie ma dziewczyny – nie ma problemu.