Nieznany fragment “Pana Tadeusza”

… właśnie nowiutką bryczką wjechał młody panek 

I okrążywszy trawnik, zawrócił przed ganek. 

– Tadeusz! – krzyknął sędzia na widok chłopczyka –

Jedziesz prosto z Wrocławia? A cóż to za bryka? 

Jakaś dziwna… Brak koni… Tablica rozdzielcza… 

– Ha! – prychnął Tadzio – Stryjo nie poznaje Jelcza? 

– A któż robi te cuda i w świat je wyprawia? 

– Toż Jelczańskie Zakłady, tuż koło Wrocławia! 

Jelcz to krzepa, nie jakiś tam trabancik kusy, 

Możesz waść dla swej szlachty nabyć autobusy, 

Samochody skrzyniowe, ciężarówki chwackie, 

A będą chcieli sikać, to wozy strażackie! 

– Ba… – zawahał się Sędzia – Lecz ja ciągle w siodle, 

Na koniu, więc w tym wozie poczułbym się podle… 

– Nieprawda! – krzyknął Tadzio, bo to go ubodło – 

Kupuj ciągnik siodłowy i wyłaź na siodło! 

My obadwaj na czele! Z tyłu szlachta wali! 

Szast-prast i wygonimy z ojczyzny Moskali! 

– Wyganiać? A skąd takie pomysły wisielcze! 

Ściągnąć ich jak najwięcej i sprzedać im Jelcze! 

Posprowadzać ich tutaj i sprzedać im Jelcze!

Oni wreszcie poznają urok dobrobytu, 

A my zyskamy nowe, wschodnie rynki zbytu!

– Lecz jak zakupić Jelcza? Pewnie z tym ambaras… 

– Wrocław, trzy – osiem – zero, sześć – jeden dzwoń zaraz! 

– Trzy – osiem – zero… – Sędzia notował w napięciu – 

Sześć – jeden…? – Do sześćdziesięciu dziewięciu! 

Sędzia wykręca numer i o Jelcza prosi. 

A Tadzio też wykręca numer, swojej Zosi.