Środek na korozję

Gdy go deszcz zmoczył i wiatr przewiał

Lub śnieg przysypał w srogich bojach,

To rycerz Dreptak strasznie rdzewiał

(znaczy nie on, lecz jego zbroja). 

 

Nie dość, że kaszlał, kichał, skrzypiał,

Rzęził, charkotał, lał i kaszlał,

To jeszcze tak okrutnie zgrzytał

Jakby po szybie stara raszpla. 

 

Czasami kneź za łyżkę chwyta,

By zjeść na obiad smaczne skwarki,

A tu za onkem cos tak zgrzyta,

Że aż przechodzą wszystkich ciarki. 

 

Apetyt wszystkich wnet odbiega,

Truchleje dwór w ksiażęcym domu

“- Rety, to znowy ta lebiega,

Chodzący symbol zbiórki złomu.” 

 

Widząc tak wielkie animozje

Dreptak, by prestiż swój ocalić,

Wynalazł środek na korozję

I przyszedł, by się nim pochwalić. 

 

Wchodzi bez zgrzytu i bez szmeru…

Tłum dworzan właśnie zupkę chłeptał,

Wtem wszyscy w krzyk: “- A to dopiero!

Niech żyje wynalazca Dreptak!!!” 

 

Zaraz rycerzy wstało paru,

Ucalowali jego szczerze

I mówią: “- Ty, daj trochę smaru

Bo nam rdzewieją też pancerze…” 

 

“- A proszę, niech panowie biorą.” –

Rzekł Dreptak, “- zaraz wszystkim zważę,

Lecz kosztowało mnie to sporo,

Więc teraz uncja po talarze.” 

 

Wszyscy spuścili nos na kwintę,

A książę spuścił nos na kwartę

I wpadł na pomysł w jednej chwili,

I krzyknął grożnie: “- A gdzie patent?” 

 

Dreptak zaś dumnie podniósł głowę,

Nie zląkł się, bo był z dobrej szlachty,

Poprosił księcia o rozmowę

I obaj wdali się w konszachty, 

 

I doszli do ustaleń pewnych,

I zapisali rzecz do książek:

“Pancerzol” – patent przeciwrdzewny.

Autorzy: Dreptak oraz książę. 

 

I pieniądz sikał im do kasy

Od wszystkich zbroi, tarcz i mieczów…

Takie to wredne były czasy

W tym zafajdanym średniowieczu.