Pismo

Cud wcielonego ducha – to nie żaden kwiatek

Z rośliniarni światowej; pismo to opłatek,

Którym łamać się trzeba i od serca życzyć

Dosiego roku prawdy – nie szermować, krzyczéć,

Lecz całą siłą działać, działać w taki sposób,

Jako dawny obyczaj, bez wyborczych osób,

Z bogobojną czeladką wieczerzając społem,

Na sianie z własnej łąki i za własnym stołem.

 

Lud ma piewców, a piewca czuły jak wierzbina

Serdeczne latorośle ku przechodniom zgina,

I łamią je, i kwilą na multankach z kory,

Bo tętna im potrzeba, bo przy piersiach ziemi

Nassą się zdrowych uczuć i wdziękami temi

Grać muszą, niańczyć sobie.- O! to nie doktory,

Nie mędrcy, ale drzewa, co, jak połkną soki,

Gęstym liściem i kwiatem sypną pod obłoki.

Tam pieśń niedługo płynie, niedługo się jąka,

Ale pulsami dzwoni i po żyłach brzdąka,

Krzepko, niechorobliwie, każda myśl wynika,

Jako w pogodny dzionek ptastwo z gołębnika.

A gmin, co jedną ręką szuka dla nas chleba,

Drugą zdrój świeżych myśli wydostaje z nieba!

Dzielny olbrzym! w siermiędze, z promienistym czołem,

Szorstkimi słowy nuci za karczemnym stołem –

Nie rozbełta się w piśmie, słowa zna jak krople

Krwi własnej, w której stoku, jak bogunki w Gople,

Pluskają hoże pieśni.- Owóż te nieuki,

Ci prostaczkowie w świątyń bałwochwalczych progu

Nie zgięci, nie pokłuci cyrklem głupiej sztuki,

Na garści ziemi żyją, ale żyją w Bogu!

My zaś, mądrzy! my, grzeczni, z nauk salon modny

Zrobiliśmy niebawem; zapał nasz, wygodny

Jak ciepło kominkowe, w kości tylko chucha,

Ale nie krzepi serca, nie podnosi ducha.

Na próżno zatem śpiewak pokutuje długo

Tam, gdzie nie wierzą w duchy, tam, gdzie myśl jest sługą,

Karłem, trefnisiem tylko. – Jej anielskie skrzydła,

Wykręcone boleśnie, pełzną zamiast latać,

A nikt nie spojrzy na nie – a chciwość obrzydła

Jako skrzydłami drobiu kał chce nimi zmiatać;

Kał nie z serca, nie z duszy, aby wśród zapału

Czysta była i świeża – lecz raczej kał z kału.

 

…Gdym tak mówił, obecni, patrząc od niechcenia,

Zaczęli cóś tam szeptać – smak ich podniebienia

(Bo innego nie mieli) mówił, że wyrazy

“Za gorzkie są, niegrzeczne!” – wrzasło kobiet grono

Chórem spojrzeń – a potem słodko tak mówiono,

Że ładne były myśli – świetne też obrazy:

Jedwabnymi słówkami haftowane mowy

Rozdarłem jak pokutnik – a to im boleśnie,

Im przykro, oni myślą: przyszło mu do głowy

Żartować tak niewcześnie!

Lepiej, żeby nam kwiatów poszedł szukać w polu

Albo żeby już milczał, kiedy taki nudny.

Nudny wprawdzie, cóż robić, kiedy nudny z bolu,

A kwiatów nie chcę szukać; kwiatów? – na cóż kwiatów

Wam, coście świat stworzyli wśród przestrzeni światów

I macie go na własność – nowy świat, obłudny.

 

…Już nie mogłem się wstrzymać, siałem więc w uczucia

Zorane do żywego – całą garścią siałem

W prawo, w lewo, gdzie mogłem, ziarna od zepsucia,

Wszystkie, wszystkie, co miałem!

Aż po chwili spoglądam: – w izbie tak, jak w dzwonie,

Kiedy mu serce wyrwą: drżąca lampa płonie,

Karty porozrzucane… papierowe twarze

Dam, waletów, i serca czerwone, i liście

Winne, wszystko jak larwy, gdy czarownik każe,

Szemrzą trącone wiatrem, tańczą oczywiście!

Tańcujcie – z mowy, z pisma, z tych klejnotów ducha

Zróbcie sobie igraszkę – o! na to się zgadzam,

O, to dobrze – tańcujcie, póki zlepka krucha

Nie pryśnie – o, tańcujcie, wszak wam nie przeszkadzam?