Jak mogłeś

Nie pojmuję, jak mogłeś stworzyć taki świat,

Obcy ludzkiemu sercu, bezlitosny.

W którym kopulują monstra i śmierć

Jest niemym strażnikiem czasu.

 

Nie potrafię uwierzyć, że Ty tego chciałeś.

To musiała być jakaś przed-kosmiczna katastrofa,

Zwycięstwo inercji silniejszej niż Twoja wola.

 

Wędrowny rabbi, który nazwał Ciebie ojcem naszym,

Bezbronny człowiek przeciw prawom i bestiom tej ziemi,

Pohańbiony, rozpaczający,

Niech mnie wspomaga

W moich modlitwach do Ciebie.