Na moje 88 urodziny

Miasto gęste od krytych pasaży, wąskich

Placyków, arkad

Schodzące tarasami ku morskiej zatoce.

 

I ja, zapatrzony w młode piękno,

Cielesne i nietrwałe,

Jego ruch taneczny wśród starych kamieni.

 

Kolory sukien według letniej mody,

Stuk pantofelka na dallach sprzed stuleci,

Cieszą mnie swoim obrzędem powrotu.

 

Dawno zostawiłem za sobą

Zwiedzanie katedr i wież warownych.

Jestem jak ten, kto widzi, a jednak sam nie przemija,

Duch lotny mimo siwizny i chorób starości.

 

Ocalony, bo z nim wieczne i boskie zdziwienie.