Obłoki

Obłoki przyjaciele pastuszego świtania 

nad wioską biały wionięć u strzech i kalenic 

umilknij mokre niebo dosyć modrego grania 

 

obłoki nam ukażą galop i uciszenie 

obłoki silą dźwiga spoza namiotów jodeł 

bór obalają rdzawy ku wodzie bruzdy szklącej 

biją jak cichy werbel powracającoj roty 

obłoki czeremchowe chłodne płynne i rącze 

obilofei srebmy łopuch na firmamaentów dunaju 

chłoną się drą i dzielą i rosną w zakosach 

te kamienie bez wagi skądś z fruwających krajów 

czy może tuman pyłu po niewidzialnych wozach 

obłoki ujrzeć z góry to ujrzeć niw rozłogi 

świat z białymi dziurami niby książka we śnie 

oazy się iuepofaoiją wtedy szukają drogi 

bo oczy plam nie lubią ślepoty ani pleśni 

 

jest droga pod olbrzymim niebem nisko na którym 

obłoki obłoki obtobi drogą idzie staruszka tobołek 

niesie w ręce ciemnej spracowanej