Deszczyk

Jak wesoły milion drobnych, wilgotnych muszek,

Jakby z worków szarych mokry, mżący maczek,

Sypie się i skacze dżdżu wodnisty puszek,

Rośny pył jesienny, siwy kapuśniaczek.

 

Słabe to, maleńkie, ledwo samo kropi,

Nawet w blachy bębnić nie potrafi jeszcze,

Ot, młodziutki deszczyk, fruwające kropki,

Co by strasznie chciały być dorosłym deszczem.

 

Chciałyby ulewą lunąć w gromkiej burzy,

Miasto siec na ukos chlustającą chłostą,

W rynnach się rozpluskać, rozlać się w kałuży,

Szyby dziobać łzawą i zawiłą ospą…

 

Tak to sobie marzy kapaninka biedna,

Sił ostatkiem pusząc się w ostatnim dreszczu…

Lecz cóż? Spójrz: na drucie jeździ kropla jedna.

Już ją wróbel strząsnął. Już po całym deszczu.