Czasem…

czasem

stęskniona okrutnie

pojawiam się ludziom

w mojej dawnej twarzy

idę na moich dawnych stopach

i dotykam ich uśmiechu

dawnymi rękoma

 

ale zdradza mnie

przejrzystość skóry

przypominającej strukturę papieru

i nieruchomość źrenic

i po przejściu moim

brak najbliższego śladu na śniegu

 

i nagle porażeni wiedzą

rozsuwają się wylęknieni

ofiarując mi wielką białą przestrzeń

bez horyzontu