Kiedy umrę kochanie

Kiedy umrę, kochanie

gdy się ze słońcem rozstanę

i będe długim przedmiotem, raczej smutnym

 

czy mnie wtedy przygarniesz

ramionami ogarniesz

i naprawisz co popsuł los okrutny

 

czasem myślę o tobie

czasem piszę do ciebie

głupie listy, w nich miłość i uśmiech

 

potem w piecu je chowam

płomień skacze po słowach

nim spokojnie w popiele nie uśnie

 

patrząc w płomień, kochanie

myślę, co też się stanie

z moim sercem miłości głodnym

 

ty nie pozwól przecież

żebym umarła w świacie

który ciemny jest i który jest chłodny