Tak wiele serc…

tak wiele serc ku tobie biegnie

że mógłbyś być

i najszczodrzej

słońcem pozłocić moją nędzę

spójrz – znowu się do ciebie modlę

o tkliwość

 

potężny

kto jeszcze tak w ciebie uwierzy

komu jeszcze będziesz tak potrzebny

jak mnie

 

najuboższy

odarty ze świetności jak styczniowe drzewo

płonący ze wstydu

w brunatnym ciele pnia

wysłuchaj

proszę o tkliwość

 

spuść na mnie łask krople słone

ręce rozrzutne

i ciepło warg