Do Pana Wojciecha (II)

Mój sąsiedzie, mój Wojciechu, 

Idzie radość bez przyśpiechu, 

Nie gdy chcemy, do nas chodzi, 

Nie gdy chcemy, troski słodzi.

 

Bywa jednak, lecz gdy zechce, 

Kto zbyt pragnie, ten jej nie chce. 

Więc pragnący czasem śmiechu, 

Nie przynaglaj, mój Wojciechu.

 

Przyjdzie, ujźrzysz ją w twej chacie, 

Osłodzi myśl po utracie, 

Lecz jak łupina w orzechu, 

Tak jest ona, mój Wojciechu.

 

Trzeba zgryźć to, co ją kryje, 

A dopiero się użyje, 

Wzmoże w pracy, przy oddechu. 

I orzeźwi, mój Wojciechu.