Dwie Gaduły

Ponoć dotąd ziemski padół 

Nie znał jeszcze takich gaduł, 

Jak dwie panie: Madalińska 

Z Gadalińską z miasta Młyńska. 

 

W domu, w sklepie czy na rynku 

Językami, tak jak w młynku, 

Mielą wciąż bez odpoczynku; 

Każda gada – byle długo, 

Jedna z drugą i przez drugą, 

A gdy zasną, nawet we śnie 

Rozmawiają jednocześnie: 

O tym, co się z wiatrem dzieje, 

Wtedy, kiedy wiatr nie wieje, 

Że na poczcie wybuchł pożar, 

Że się mydlarz z praczką pożarł, 

Że aptekarz dostał pryszczy, 

Że sędzinie nos się błyszczy, 

Że kokoszka od sąsiadki 

Zniosła cztery jajka w kratki, 

Że cioteczna spod Piaseczna 

Okazała się stryjeczna, 

Bo kuzynka z Ciechocinka 

Zamiast córki miała synka, 

Po czym właśnie znikła z Młyńska 

Ciechocińska Madalińska. 

 

Madalińska rada gada, 

Gadalińskiej opowiada: 

Kto, dlaczego, jak i kogo. 

A sąsiedzi spać nie mogą. 

 

Krzyczy piekarz: “Moje panie, 

Czas już skończyć to gadanie!” 

Doktor także lubi ciszę, 

Do milicji skargę pisze. 

 

Przyszła władza, jak to władza, 

Upomina i doradza: 

“Dość już, pani Madalińska, 

Dość już, pani Gadalińska, 

Bo wyjadą panie z Młyńska!” 

 

Lecz to dla nich rzecz nienowa, 

Niechaj wobec nich się schowa 

Cała Rada Narodowa. 

 

Gadalińska rada gada, 

Madalińskiej opowiada: 

“Mówią w maglu, moja pani, 

Że na wiosnę będzie taniej, 

A po drugie, że już w lecie 

Będzie wojna, a po trzecie, 

Że się wszystko jeszcze zmieni, 

Jak śnieg spadnie na jesieni.” 

 

Tak już siedem lat bez przerwy 

Wszystkim w mieście szarpią nerwy 

Dwie plotkarki: Gadalińska 

Z Madalińską z miasta Młyńska.