Globus

W szkole 

Na stole 

Stał globus – 

Wielkości arbuza. 

Aż tu naraz jakiś łobuz 

Nabił mu guza. 

Z tego wynikła 

Historia całkiem niezwykła: 

 

 

Siedlce wpadły do Krakowa, 

Kraków zmienił się w jezioro, 

Nowy Targ za San się schował, 

A San urósł w górę sporą. 

 

Tatry, nagle wywrócone, 

Okazały się w dolinie, 

Wieprz popłynął w inną stronę 

I zawadził aż o Gdynię. 

 

Tam gdzie wpierw płynęła Wisła, 

Wyskoczyła wielka góra, 

Rzeka Bzura całkiem prysła, 

A powstała góra Bzura. 

 

Stary Giewont zląkł się wielce 

I przykucnął pod parkanem, 

Każdy myślał, że to Kielce, 

A to było Zakopane. 

 

Łódź pobiegła pod Opole 

W jakichś bardzo ważnych sprawach – 

Tylko nikt nie wiedział w szkole, 

Gdzie podziała się Warszawa. 

 

Nie było jej na Śląsku ani w Poznańskim, 

Ani na Pomorzu, ani pod Gdańskiem, 

Ani na Ziemiach Zachodnich, 

Ani na północ od nich, 

Ani blisko, ani daleko, 

Ani nad żadną rzeką, 

Ani nad żadnym z mórz. 

Po prostu przepadła – i już! 

 

Trzeba prędzaj oddać globus do naprawy, 

Bo nie może Polska istnieć bez Warszawy!