Szedł indyk ulicą Wolską.
Czy umie pan mówić po polsku?
Nie umiem. A po jakiemu?
Po indyczemu,
A jeszcze po gęsiemu, po kaczemu i po kurzemu.
A czemu pan jest taki srogi?
Bo chodzę po ulicy i mokną mi nogi.
A ile pan ma nóg?
Miałbym cztery, gdybym mógł,
Ale że czterech nie mam,
Więc zadowalam się dwiema.
A gdzie pan ma swoje kalosze?
Ja kaloszy w ogóle nie noszę.
A może mieszkania pan nie ma?
Owszem, mam. Na ulicy Bema.
A wysoko mieszka pan indyk?
Na piątym piętrze, bez windy.
Tak wysoko? Mój Boże,
Toteż pewno pan zdążyć na obiad nie może?
No właśnie! A w domu zamieszanie,
Wszyscy zaczynają narzekać,
Towarzystwo do stołu zasiadło…
A czy muszą na pana czekać?
Cóż za pytanie:
Przecież nie ja będę jadł, tylko się mnie będzie jadło.