Jeż, który zaspał

Na czubku sosny rozsiadł się szczygieł 

I tak wydziwiał: – O, ile igieł! 

Jak dużo igieł! Cóż to za wygląd? 

Szkoda, że nie ma tu moich szczygląt, 

Uśmiałyby się do łez na pewno

 

Widząc igłami pokryte drewno. 

 

Odrzekła sosna: – Nie dotkniesz nas tym. 

Sosna jest przecież drzewem iglastym; 

Każde iglaste drzewo ma igły, 

A to dla szczygłów twór niedościgły. 

 

Część tej rozmowy podsłuchał jeż, 

Pomyślał sobie: “Mam igły też, 

Innymi słowy, jestem iglasty.” 

Podreptał szybko przez mchy i chwasty 

Wołając: – Patrzcie, igły mi rosną, 

Nie chcę być jeżem, stanę się sosną! 

Już wiem, co zrobię: pobiegnę w puszczę 

I tam korzenie w ziemię zapuszczę. 

 

Niebawem w lesie zaczął ryć norę 

W głąb gdzie sięgają korzenie spore, 

Lecz gdy się zarył po czubek głowy, 

Ziewnął i zapadł w swój sen zimowy. 

 

Spał, aż się wreszcie zbudził na wiosnę. 

Pomyślał: “Pewno wysoko rosnę…” 

Wyszedł odetchnąć powietrzem świeżym. 

A szczygieł szydzi: – Furt jesteś jeżem, 

Jeżem – nie sosną! Zaspałeś trochę… 

Jeśli chcesz piąć się, to nie bądź śpiochem.