Kokoszka

Śliczną kokoszę miał Tadeuszek: 

Zdobił ją miękki, złocisty puszek, 

Czubek i różne kurze zalety, 

Lecz nie umiała liczyć niestety! 

Jajka znosiła piękne, aż miło, 

Lecz nie wiedziała, ile ich było. 

Siedem? Cztery? Dziewięć? Dwa? 

I kud-ku-da, i kud-ku-da, 

I tak przez cały dzień w kurniku 

Ni be, ni me, ni kukuryku!

W puchu kokoszki ciepłej i czułej 

Z jajek kurczęta wnet się wykluły. 

Patrzy kokoszka – dobry początek, 

Tyle dzieciątek, tyle kurczątek, 

Drobne, drobniutkie, żółte, żółciutkie – 

A jednocześnie myśli ze smutkiem: 

„Siedem? Cztery? Dziewięć? Dwa? 

I kud-ku-da, i kud-ku-da? 

Ach, ileż tego jest w kurniku?” 

Ni be, ni me, ni kukuryku!

 

Krąży dokoła biedna kokoszka 

I myśli sobie: „Dolo ma gorzka! 

Wiem już, co zrobię. Wejdę na grzędę 

I po kolei liczyć je będę”. 

Minął dzień jeden, drugi i trzeci, 

Siedzi kokoszka, liczy swe dzieci. 

Siedem, cztery, dziewięć, dwa… 

I kud-ku-da, i kud-ku-da? 

I tak przez cały dzień w kurniku: 

Ni be, ni me, ni kukuryku!

 

Wtem do kurnika wszedł Tadeuszek, 

Wszedł Tadeuszek, mały leniuszek. 

Kiedy zobaczył biedną kokoszkę, 

„Mogę – powiada – pomóc ci troszkę, 

Przecież rachunki jeszcze pamiętam, 

Zaraz policzę twoje kurczęta: 

Siedem, cztery, dziewięć, dwa…” 

I kud-ku-da, i kud-ku-da! 

Ach, ileż tego jest w kurniku? 

Ni be, ni me, ni kukuryku!