Kot

Pewnego dnia, w Koluszkach, 

Cichutko, na paluszkach 

Zbliżył się do mnie kot bury, 

Wysunął groźnie pazury 

I rzekł ze złością: “Mój panie, 

A cóż to za zachowanie? 

Pisał pan bajkę po bajce, 

O jakiejś tam pchle-szachrajce, 

O sowach, o dzięciołach 

I o wołach – Wałkoniach, 

A także o koniach – 

P-r-r-r… 

O lwach takich strasznych, aż strach – 

B-r-r-r… 

I o złych, nienawistnych psach – 

W-r-r-r… 

O płazach różnych tylu, 

O krokodylu z Nilu, 

O smoku na Wawelu, 

O ptakach bardzo wielu, 

O rakach, o ślimakach, 

A nawet o robakach 

I o dorszu w Sopocie, 

Który się nie chciał strzyc, 

No, a co pan napisał o kocie? 

Nic! 

 

A przecież kot, proszę pana, 

To postać powszechnie znana. 

To pożyteczna istota, 

A pan wciąż pomija kota! 

Jakiż pan przykład daje? 

Cóż to za obyczaje? 

Żądam teraz niezłomnie: 

Proszę w domu siąść na kanapie 

I wiersz napisać o mnie, 

A jak nie – to panu oczy wydrapię!” 

Tak mówił do mnie kot bury 

Pokazując pazury. 

 

Cóż tedy robić miałem?… 

W Warszawie, po powrocie, 

Siadłem i napisałem 

Właśnie ten wiersz o kocie.