Rozrzutny wróbel

We wsi Duże Kałuże

Siedział wróbel na murze

I ćwierkał wniebogłosy:

– Jestem nagi i bosy,

Nie mam dachu nad głową,

Nie mam nic, daję słowo!

 

Poszedł wróbel do pliszki:

– Pożycz mi ze dwie szyszki,

Ogromnie szyszki lubię,

Ziarnka sobie wydłubię…

 

Odrzekła pliszka w złości:

– To moje oszczędności,

Zrobiłam sobie zapas,

Bierz wróblu nogi za pas.

 

Zapukał do jaskółki:

– Pożycz okruszek bułki,

Mam taki pusty brzuszek,

Przyda mi się okruszek.

 

– Mój wróblu, powiem coś ci

To moje oszczędności.

Okruchy suchej bułki

Składam do stodółki,

A tyś rozrzutny ptaszek,

Więc opuść już mój daszek.

 

Pomknął wróbel do gila

I grzecznie się przymila:

– Mam taki pusty brzuszek

Daj, gilu, parę muszek.

 

– Mój wróblu, nie ma mowy,

Ja jestem ptak wzorowy,

Mam trochę oszczędności,

Kto ich nie ma, ten pości.

 

Mknie wróbel do sikorki:

– Masz ziarenek pełne worki,

Strata będzie niewielka,

Gdy nakarmisz wróbelka.

 

– Składać ziarnko do ziarnka

To mądra gospodarka,

A ty co masz, to zjadasz,

Nic sobie nie odkładasz.

Idź, proś o ziarnka drozda,

Lub może ci coś kos da!

 

Kos gwiżdżąc rzekł najprościej:

– Mam trochę oszczędności,

Troszeczkę, niezbyt wiele

I z tobą się podzielę,

Lecz wiedz, że kto oszczędza

Temu nie grozi nędza.