Wielbłąd i hiena

Jak to czynił wiele razy, 

Szedł raz wielbłąd do oazy, 

A na grzbiecie niósł swe skarby: 

Dwa ogromne, piękne garby.

 

Zobaczyła go hiena: 

„To dopiero śmieszna scena! 

Inny już ze wstydu zmarłby, 

Gdyby dźwigał aż dwa garby. 

Toż pokraka czworonożna, 

Pęknąć wprost ze śmiechu można!”

 

Wielbłąd spuścił tylko oczy, 

A hiena za nim kroczy 

I wyśmiewa się bez przerwy, 

Wielbłądowi szarpiąc nerwy.

 

To go wreszcie tak zgniewało, 

Że zebrawszy siłę całą 

Na hienę wpadł, a przy tym 

Tylnym kopnął ją kopytem, 

Na pustynię dając susa.

– Nie wyśmiewaj się z garbusa!