Ziewadło

Wyszedł Romek 

Przed domek 

Szukać w sadzie poziomek. 

Znalazł jedną – zjadł, 

Znalazł drugą – zjadł, 

Sprzykrzył mu się sad, 

Na kamieniu siadł 

W cieniu drzewa 

I ziewa, 

I ziewa, 

I ziewa. 

 

– Oj, ziewadło, ziewadło, 

Co cię dzisiaj napadło? 

 

– A tak sobie poziewuję, 

Bo dostałem aż trzy dwóje: 

Pomyliłem rzekę Biebrzę, 

Powiedziałem “koń” o zebrze, 

Rozmawiałem na algebrze. 

A gdy miewa się złe stopnie, 

Wtedy ziewa się okropnie. 

 

– Ze zmęczenia, proszę lenia? 

– Ze zmęczenia, ze zmartwienia… 

 

– Oj, ziewadło, ziewadło, 

Wszystko spać się pokładło 

I na ciebie też już czas. 

 

– Czemu mnie pan tak pogania? 

Ziewnę sobie jeszcze raz, 

Będę piątkę miał z ziewania.