Druciarczyki

“Ubodzy my juhasowie 

Bez skotu i bez owiec, 

Przychodzim do was z daleka 

Od Wielkich i Małych Sromowiec. 

 

Idziemy garnki drutować 

Na chrzciny i weseliska, 

Nie może być w domu gazdowskim 

W skorupach żadna miska”. 

 

Idą, klękają po drodze 

Przed każdą świętą figurą, 

Modlą się, modlą, choć diabla 

Nie ma z nich żaden za skórą. 

 

Modlą się, aby uczciwie 

Szła im robota wszelaka, 

By świat nie odpędzał druciarza 

Niby jakiego żebraka. 

 

Stanęli raz przed obejściem 

Pękatej, hrubej gaździny; 

“Puśćcie nas, garnki drutujem 

Na weseliska i chrzciny”. 

 

Jawi się we drzwiach gaździna; 

“Boże was opatrz i prowadź”, 

“My nie po prośbie przychodzlm, 

Jeno, co trzeba, drutować. 

 

Przychodzim, gaździno, leczyć, 

Co tylko jest popękane: 

Nie czlowiek śmiertelny jedynie, 

Wszystko ma swoją ranę”. 

 

“Ma swoją ranę i moja 

Jedyna córka Jagniska, 

Potrzebny byłby jej druciarz, 

Co by obejrzał ją z bliska. 

 

Jest nadpęknięta – i Boże! 

Nie wiedzieć, co się z nią stanie, 

Czy znajdzie się jakie lekarstwo 

Na to jej popękanie?” 

 

“My na to leku nie mamy, 

Otwarcie wyznajem i święcie, 

ie nie ma w tej naszej torbie 

Drutu na takie pęknięcie. 

 

Drutujem garnki, talerze 

Na chrzciny i weseliska, 

Nie może być w domu gazdowskim 

Żadna stłuczona miskal” 

 

“Ano drutujcie, drutujcie, 

Bo myślę, że jednej godziny 

Będą w tym moim domu 

I weselisko, i chrzciny.

 

Razem z kierdelem owiec, 

Nawet za druciarczyka 

Z Wielkich czy Małych Sromowiec”. 

 

Przeżegna się krzyżem świętym 

Druciarczyk jeden i drugi: 

“Nie mamy tu co drutować, 

Nie hrubych gaździn my sługi. 

 

Idziemy sobie dalej 

Garnki i miski drutować, 

Rozejdziem się po świecie, 

Boże nas opatrz i prowadź”.