Żywicielko droga, ziemio czarna!

Żywicielko droga, ziemio czarna! 

Pod pług wzięto ciebie i pod bronę, 

w łonie twoim plenne drzemią ziarna, 

a my we świat, twe dzieci rodzone.

 

Na twych łanach rozszumią się kłosy, 

sierpy brzękną w słonecznej roztoczy, 

a przed nami posępne niebiosy, 

głębia świata, którą burza mroczy.

 

O wy ziarna! o pełne wy snopy!

O ukojnych żniw godzino złota! 

Żal i smutek idą w nasze tropy,

a przed nami w mgławicach — tęsknota…

 

Żal i smutek wiszą jak tumany 

chmur nad naszą macierzystą ziemią, 

a jej zagon w skiby rozorany, 

a w jej wnętrzu plenne ziarna drzemią.

 

Któż by śmiał cię winić, matko nasza, 

któż by dzisiaj śmiał złorzeczyć tobie, 

że nas droga tułacza przestrasza, 

że cię w takiej rzucamy żałobie!

 

Żal i smutek niech idą przed nami,

i tęsknota, i miłość bez końca, 

a ty, matko, złotymi kłosami 

szurnij, pieść się i śmiej się do słońca.

.

Żywicielko droga, ziemio czarna! 

I w nas jeszcze wesele zagości: 

jeszcze będziem spożywać twe ziarna, 

jeszcze złożym w twym łonie swe kości.