Boża noc

Pokąd mnie będziesz gnębił, gniótł,

Smolisty stropie – smołą trwożył?

Rozdawco plag, szafarzu cnót,

Bezgwiezdny szpiegu boży!

 

Dokąd mnie wzywasz? Wołasz, skąd –

Kogucim śpiewem o północy,

Zza szyb, w świetlicy każdy kąt

Hyzopem wpływasz nocy?

 

Budzisz mnie, grozisz – czegóż chcesz,

Nieludzki, od mych spraw człowieczych,

Powiedz, o jaką stoisz rzecz,

Ty, ciemny Sens Wszechrzeczy?

 

W smolistej pustce głos twój brzmi,

Kołuje, dzwoni przenikliwy.

Za co mnie ścigasz? Płoszysz sny,

Trapisz, żywiole mściwy!

 

Wiesz dobrze, nie od dziś ten spór

Trwa nierozumny między nami…

Dość! Dość już! Niech raz zmilknie kur,

Złowróżbny ptak otchłani.