Gdzie ta bohema

Nie sprowadzam nikogo na złą drogę

Nie ulegam schyłkowym miazmatom

Już nie mogę

Już nie mogę

Kazać latać wypchanym ptakom

Bo się stało naprawdę coś dziwnego

Czy dlatego, że chcemy mieć wszystko

Start do kas

Brawa mas

Własną twarz

Miłość władz

I do tego być nonkonformistą

 

Jakaś bajka mi się marzy 

Nie na temat

Gdzie ta bohema?

 

Gdzie ta bohema?

Gdzie ta bohema?

Szaleństwa nocy, rozpacze dnia

Płomień geniuszu, wieczności trema

I epater les bourgeois

Gdzie ta bohema?

Gdzie ta bohema?

Najwyższe nieba, najniższe dna

Serca niesione dłońmi obiema

O swoją prawdę stawka va banque

Gdzie ta bohema?

Gdzie ta bohema?

Papuga zdechła i marmur pękł

Dzieła w muzeach, a śmieci i “Desie”

My w kabarecie

To ma swój wdzięk

Gdzie ten zapiekły, gorzki poeta?

Umarł i poszedł na etat

 

Nie mam prawa namawiać nikogo

By swe życie przeżył z jedną walizką

W taką drogę

Ciemną drogę

Długą drogę

Kto nie musi, nie wyrusza – to wszystko

I podziwiam szczerze kilku facetów

Co nei dosyć, że mają nazwiska

Mają twarz

Start do kas

Brawa mas

Miłość władz

Oraz każdy z nich to … moralista

 

Mimo to mi się marzy

Coś jak pierwsza miłość

Coś, czego chyba nie było

 

Gdzie ta bohema…