Czechowicz, Józef

Polski poeta awangardowy dwudziestolecia międzywojennego, członek i jeden z założycieli grupy poetyckiej "Reflektor", w latach 30. skupił wokół siebie pokaźne grono młodych poetów zaliczanych do II Awangardy.
Daleko
Wiatraki kołyszą horyzont
chaty pachną stepemElegia uśpienia
Godziny gorzkie bez godów
czarny druk na pożółkłych stronicachFront
Ludzle w białycn domacn mówią to pole chwały
w nledziele chodzą do kościoła il na białe procesje&Hymn
Szumiąca
chorągwi czarnych armiąJa karabin
Zapomniałem piękny sierpniu od wczoraj
jak drzwi kina otworzyła się ta poraJesień
Szumiał las, śpiewał las,
Gubił złote liście,Jesienią
W oknie chmur plamy deszczowa sieć
ogród to rdzawość czerwień i śniedźKlinika lalek
Przy ulicy Zielonej
Stoi domek czerwony.Knajpa
Tłumnie mijały się auta
cętkowane kręgami lampMiłość
Przedświt się czule czołgał
przez mroczne puszcze l chaszczeMoje zaduszki
Wyprowadzam królów szeregi
mają szaty zorzanozłoteMuzyka ulicy Złotej
Niebo odmienia się, choć wieczór nie ścichł,
wiatr jeszcze szepce, nim uśnie.Na wsi
Siano pachnie snem
siano pachniało w dawnych snachNarzeczona
Wszedł na fale tucznik jutrzni pięść wparł w głąb
ściakal długo zlotą strugą migotał w łuskachNic więcej
Niepokój z ognia
siwobiały wodospadO matce
Rano tęcza na ścianie odbita z lusterka
falisty brzęk zegara wydobywa na jawObłoki
Obłoki przyjaciele pastuszego świtania
nad wioską biały wionięć u strzech i kalenicPrzedświt
Pół globu wypływa spod nocnych gwiezdności
śpiący już ręce unoszą a zasiani są gęsto jak sieć&nbsPrzemiany
Żyjesz i jesteś meteorem
lata całe tętni ciepła krewTa chwila
Ręko smagła otwórz okno dnia z podwórka utocz
i nalało się jak w dzbanek soku godzina zimnToruń
Tu tyle lip gubiących kwiat
taki zapachów odmętW boju
Przez mokre oka sieci horyzont
padało są chmury i obłoki szrapneliW nocy
Biały miesiączek
Po niebie chodzi,Wigila
Kolędo czarujesz a łowisz jak niewód
a rośruBsz jed liczny a żywiczny bór