Epistoła sentymentalna

1

Cieplutko w moim pokoiku,

Milutko, jasno i wesoło,

Chcę Cię obdarzyć najłaskawiej

Sentymentalną epistołą.

 

Spod abażuru zielonego

Przyćmionej lampy blask prześwieca,

Samotnie siedzę, gorzki wdowiec,

W miękkim fotelu koło pieca.

 

Popijam wiśniak, wykradziony

Kochanej matce ze spiżarki,

Piję dostojnie i spokojnie

Ze staromodnej czeskiej czarki.

 

I palę, palę…Może palę

Mosty za sobą, tonąc w dymie,

Gdy taśmą modrą, z ust puszczoną,

Piszę w powietrzu Twoje imię?

 

2

Już mnie znużyły sny o mocy,

Zapałach, szałach, ideałach!

Więc się wyciągam, słodko drzemię

I o niebieskich śnię migdałach.

 

Śnią mi się psotne faramuszki,

Jakieś koszałki i opałki,

I te bajeczne, niemożliwe

Niebieskie śnią mi się migdałki.

 

I widzę Ciebie, jak zawzięcie

Mielesz je, tłuczesz, trzesz i drobisz,

I pytam w strasznym przerażeniu:

„Najmilsza moja! Co ty robisz?”

 

A Ty mi na to: „Nie przeszkadzaj

I nie zawracaj teraz głowy!

Szykuję na twe zaręczyny 

Torcik niebiesko-migdałowy”.

 

3

Mam takie dni sentymentalne,

Gdy w smutku miło mi jak dziecku,

Czytam Dickensa, Walter Scotta

I czuję się po staroświecku.

 

I mam przygody nadzwyczajne,

Hece z ucieczką i z romansem

I tajemniczych nieznajomych,

I długą podróż dyliżansem.

 

I widzę Ciebie – w krynolinie,

Jak onych czasów cne niewiasty,

I zapominam, że to przecież

Rok tysiąc dziewięćset szesnasty!

 

Biegnę na miasto jak szalony,

Porzucam domu ciepłe kąty!

„Dyliżans! nie!…dorożka! jazda!

Starozamkowa pięćdziesiąty!”

 

4

Przypomniał mi się Twój pokoik,

Tak dawno, dawno nie widziany:

Pianinko, sofka, etażerka

I obrazeczków pełne ściany.

 

Śliczne kwiateczki, poduszeczki,

Książeczki (zwykle nie rozcięte)

I lustereczka, firaneczki,

Dalekie wszystko, drogie, święte…

 

I krzesełeczka, i stoliczek,

Mały stoliczek z szufladeczką,

Gdzie stos olbrzymi moich listów

Pod różowiutką spał wstążeczką.

 

…Kiedy podejdziesz do stolika,

Usłyszysz, jak szuflada z cicha

Za stosem listów, strasznych listów

W wielkiej tęsknocie ciężko wzdycha!

 

5

Mój Boże! Czyżbym mógł zapomnieć,

Że w złotej klatce masz kanarka?!

(Sam przecież do ciemnego sklepu

Chodziłem z Tobą w deszcz po ziarnka.)

 

U kanarkowej eskulapki

Brałaś gwałtowne konsultacje,

Jako że Maciuś nie chce śpiewać

I wpadł  w zupełną rezygnację.

 

Nie wiem, czy dziś się lepiej czuje

Czcigodny Maciej melancholik,

Lecz sądzę…że powinien wzdychać

Jak za listami mymi stolik.

 

Macieju, stary przyjacielu,

Jeżeli jesteś uzdrowiony

I teraz śpiewasz – to mi wybacz,

Lecz to jest nietakt z twojej strony!

 

6

Konacie, smętki żartobliwe

I żarty moje niewesołe…

Po dwóch tuzinach strof – zakończę

Sentymentalną epistołę.

 

Nie płaczcie, oczy…Ciszej, ciszej…

Skonała radość – rozpacz skona…

Bądź zdrowa, dawna i daleka,

Bądź zdrowa, moja utracona!…

 

Już wielka senność mnie ogarnia,

Usnę spokojnie, bezboleśnie…

Wiem, że nie będziesz mi się śniła,

Bo już przyjść nie chcesz nawet we śnie.

 

A jednak do snu mnie utulą

Dłonie dalekie, najłaskawsze…

 

A zegar cyka: „Nigdy, nigdy…”

A serce bije: „Zawsze, zawsze…”