Et arceo

Odi profanum vulgus. Kościół czy kawiarnia,

Republika czy koni, wiec szewców czy armia,

Naród, gmina, rodzina, uczelnia, czytelnia –

Wszystko chaos i zgroza, i pustka śmiertelna.

 

I w tym hucznym stuleciu tyrańskiej wspólnoty,

Śród głupich wielkorządców i tępej hołoty,

Gdzie patos lwi rozdyma mrówczą krzątaninę,

Gromadząc ludzkość w nudną, mieszczańską rodzinę,

Gdzie pustego kościoła krzykliwi papieże

Na gruzach Babilonu – babilońskie wieże

Wznoszą pośród szwargotu wyszczekanych maszyn,

A chciwa czerń szpieguje samotność serc naszych,

W tym wieku rozjątrzonym, wydętym, okrutnym –

Przechodzę, mijam, milczę: obcy, zimny, smutny.